wtorek, kwietnia 21, 2009

łyso mi

Wczoraj byłem u fryzjera. Niestety pan Tomek na urlopie. Swoją głowę musiałem oddać w ręce obcej fryzjerki. A że wiele pań poczuło dziki zew wiosny i postanowiły się wypięknić, to miałem chwilę na przegląd prasy. I tak czekając na swoją kolej, rzuciłem okiem na Fakt. Zawsze zaczynam od końca. Aż mnie zmroziło. Mimo, że Zuzanna z Lublina (22l.) nie odbiegała jakoś od codziennych standardów Faktowych, to tekst obok spowodował, że oblałem się zimnym potem.

„Olga (28l.), fryzjerka z salonu w mieście Kaługa, potrafi nie tylko czesać, ale zna też sporty walki. Dzięki temu znokautowała kopniakiem bandytę, który z pistoletem w ręku wbiegł do jej zakładu.

Potem dzielna kobieta związała go, zaciągnęła do piwnicy, przykuła do kaloryfera. Po pracy kazała mu się rozebrać, połknąć viagrę i zabawiała się z nim przez dwa dni. Później go wypuściła. Taką wersję na milicji przedstawił przerażony bandyta, Wiktor (32l.), który sam zgłosił się na komisariat.

Fryzjerka twierdzi natomiast, że tylko dwa razy kochała się z włamywaczem, przynosiła mu jedzenie, dała dżinsy i przed wypuszczeniem tysiąc rubli.

Tak czy owak, oboje są teraz za kratkami. Ale w oddzielnych celach.”

Jak byłem mały, chodziłem do salonu, którego właścicielką była Joanna Włosek.

4 komentarze:

  1. Nie przejmuj się, tak się dzieje tylko w krajach, gdzie jest jeszcze milicja :-) u nas fryzjerki tylko strzygą...

    OdpowiedzUsuń
  2. ...ale źle strzygą!!! wyglądam jak łysy kretyn. nigdy więcej fryzjerek!!!!! Panie Tomku, wracaj pan!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Niektóre kobiety dobrze strzyga, widocznie nie trafiłeś na swoją :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. bo ciężko jest trafić na swoją...

    OdpowiedzUsuń