poniedziałek, marca 08, 2010

183

Normalnie nie mogłem uwierzyć. Trzy razy czytałem i z podziwu wyjść nie mogłem. W ubiegłym tygodniu rzuciła mi się informacja, która o drżenie serca przyprawiła mnie, a innych z pewnością przyprawi. Z zazdrości. Jednych, że mają za mało, innych, że za dużo. Okazuje się, że ja akurat mam w sam raz. Jestem idealny, perfekcyjny, jakby na wymiar robiony.

„Idealnie zbudowanych mężczyzn jest naprawdę niewielu. Ideał kultury Zachodu to 183 cm wzrostu i 83 kg wagi, z wcięciem dokładnie w połowie sylwetki i torsem w kształcie litery V. Idealny mężczyzna to taki, który jest wystarczająco wysoki, żeby dobrze prezentować się w każdym otoczeniu, ale nie tak wielki, żeby straszyć dzieciaki. Nie za bardzo umięśniony ani nie za chudy, czyli o sylwetce przypominającej posągi ze starożytnej Grecji.”

Nic dodać, nic ująć. Wiosna zapowiada się obiecująco.