piątek, lutego 20, 2009

raj

Jako, że zakaz prowadzenia własnej refleksji nie został jeszcze cofnięty, przygotowałem kolejny cytat na dziś. A właściwie na wczoraj. Bo piłkarze przy Bułgarskiej znów zafundowali kibicom horror. Z piekła wydostali się na razie do czyśćca. Na raj musimy jeszcze poczekać do rewanżu. Ktoś się może obruszyć, że to nadmiernie wyszukana poetyka, ale nic to. Stary, mądry Węgier ma rację:

„Klasyczna ikona ojciec-syn, chodziłem z ojcem na mecze. (...) Robiliśmy wszystko jak trzeba, jak się robi. Przed meczem kupowaliśmy pestki słonecznika i dyni. Albo w osobnej papierowej tutce, albo człowiek obracając się bokiem, pokazywał, gdzie sypać, ewentualnie nawet odchylał odpowiednią kieszeń. (...) Zakupione w przerwie parówki i pieczoną kiełbaskę z wielkim plackiem musztardy nieśliśmy na miejsce. Z przyjemnością spoglądaliśmy na puste boisko. Było piękne. Dobrze pamiętam smaki, pestki słonecznika między zębami, końską ślinę, tłustą paprykową kiełbasę z musztardą, dym papierosowy i bliski zapach piwa! A w dole ten cudowy zielony prostokąt, na nim białe linie i koła. 
Tak musi wyglądać raj, ojciec, pyszne jedzenie, piękno, myślałem.”

Tak właśnie było. Prawie zawsze. Ale jest i smutna wiadomość. Każda Harmonia się kiedyś kończy. Moja zbliża się właśnie do ostatnich stron. Czas rozejrzeć się za wydaniem drugim. Najlepiej już poprawionym.

2 komentarze:

  1. Ale Ty jesteś uparty! Czy ja mogę z Ciebie zdjąć zakaz publikowania Twoich własnych refleksji? Nie żeby mnie one jakoś interesowały, ale gdy widzę jak cierpisz nie mogąc przelać tu własnych przemyśleń, cierpię z Tobą. A tak nawiasem: muszę zacząć rozglądać się za uczciwą pracą, najlepiej fizyczną. To pisanie mnie do szału doprowadzi.

    OdpowiedzUsuń
  2. No, nie wiem. Możemy spróbować, ale czy przez to obaj nie pójdziemy do piekła? Tam to dopiero będziemy cierpieć! Ale głowa do góry, młody Werter też najpierw cierpiał, a potem jakiego Fausta napisał? Nie ma nic za darmo.

    OdpowiedzUsuń