niedziela, marca 22, 2009

samotna gra w debla

Nie, nie będę opisywał dziwnego zachowania Agnieszki Radwańskiej sprzed tygodnia w ćwierćfinale Indian Wells i zaskakującej porażki duetu Fyrstenberg-Matkowski z amerykańskimi bliźniakami. Sięgnę do przyszłości. Do tego, co przyniesie poniedziałkowa prasa. A przyniesie ciekawą rozmowę z trzema singielkami. Rozmowa o tyle warta zauważenia, że część z nich jest skądinąd wielce urodziwa i bardzo inteligentna. 

Redaktor prowadząca rozmowę, zwierza się: „gdy zaczynam się z kimś spotykać, sama sobie narzucam ograniczenia: rozmyślam, czy to jest na dłużej, czy tylko na teraz; czy powinnam się zachowywać tak a nie inaczej, czy to, że on nie dzwoni oznacza, że coś się psuje. Uznałam, że jestem singielką, bo nie dojrzałam do związku”. 

No tak, naoglądały się współczesne kobiety „Sexu w wielkim mieście”, to teraz mają kłopot. Na dłużej, „czy tylko na teraz”? A co to u licha za kategoria??? Na teraz, to na miesiąc, pół roku czy rok? I gdzie sprawdzić nalepkę „spożyć przed:...” Obejrzałem się właśnie dokładnie i nie widzę, ale za to na jogurcie jest na wieczku.

Jak jogurt nie smakuje, można zmienić smak lub firmę. Ale to trudne. Przecież bardzo się przywiązujemy do sprawdzonych smaków i marek. Doprawdy? Udało mi się z nim przespać i nie zakochać - czyż nie taką dewizę miały słynne serialowe bohaterki? Że skoro mam nowe buty, to i czas na nowego faceta, który lepiej będzie do nich pasował? Nie twiedzę, że na drugiej randce trzeba wybierać miejsce pod Warszawą, gdzie kupi się ziemię pod dom i jaki za 10 lat kupimy samochód, gdy urodzi się drugie dziecko. Ale cóż, gdy jedzie się rowerem na przejażdżkę, nie należy mieć pretensji, że wszystkie samochody mijają nas obok ze świstem. Gdy robisz coś na pół gwizdka, nie licz na cud. Bo wtedy najłatwiej wyłgać się słowem kluczem - niedojrzałość. 

Ale są też postawy otwarte i wyważone. „Nie wiem jak ma wyglądać i kim ma być...” Nie będę udawał. Nie wierzę. Tym bardziej, że w sukurs przychodzi mi autorka przygotowywanej właśnie do druku książki. Autorka podróżująca niegdyś z Paris przez London do Dachau, pisze „Teraz” mniej wiecej tak: „Mężczyzna to pudełko, do którego kobiety bezmyślnie wrzucają swoje marzenia. A potem mają pretensje, że wyjmują coś nieco innego niż to, co włożyły do środka. I tłuką na oślep: miałeś być inny!” 

I gdy poczytamy wywiad dalej, to się okaże, że to ja miałem rację. „...musi lubić horrory. I mieć tatuaże i kolczyki.” A drugi? „...być wyższym ode mnie brunetem, najchętniej w okularach.” Nie będę się czepiał, bo to akurat rozumiem. To wielka frajda móc w towarzystwie pochwalić się swoją drugą połówką. Czyż koleżanki nie będą zazdrościć, gdy im powiem, że mój chłopak jest intelektualistą? Że przeczytał już tyle książek i obejrzał tyle filmów, że prawie oślepł. I że teraz ja mu będę Lektorką. 

Przecieram okulary i czytam dalej. „Jesteście silniejsze przez to, że jesteście same? Ja zdecydowanie tak.” Brawo. A gdyby tak nigdzie nie wychodzić, zamawiać pizzę do domu a zakupy robić przez internet? Toż to prawdziwy strongman by wyrósł. Taaaaaki silny! Ech, te wszystkie próby udowodnienia sobie i światu, że samemu też można być. I - uwaga to już prawdziwe szaleństwo! - że można być przy tym szczęśliwym. 

Choć z drugiej strony, można być Niezależnym i Samorządnym, niczym związek zawodowy w sierpniu 1980 r. Ale gdy przyjdzie choroba, to kto poda szkalnkę gorącej herbaty z miodem i cytryną lub poleci po gripex. Bo żeby być singlem, trzeba mieć końskie zdrowie. Jak ja.

3 komentarze:

  1. odpowiadam na niezupełnie postawione pytanie: gdy przyjdzie choroba, szklankę gorącej herbaty z miodem i cytryną poda... kamil dąbrowa. albo windows vista koleżanki z Radia na R. na pewno zaś nie homoseksualista :]

    OdpowiedzUsuń
  2. mój komentarz był głupi i niesprawiedliwy, zwłaszcza zważywszy na to, że tekst się nie ukazał.

    OdpowiedzUsuń
  3. ukazał, nie ukazał, ja tam swoją wersję txtu posiadam. i tego materiału źródłowego się trzymam:)

    OdpowiedzUsuń