poniedziałek, marca 09, 2009

abrakadabra

Nie będę czarował. Napiszę od razu. Trochę się wystraszyłem. Zaczęło się niewinnie. Od długiej i inspirującej rozmowy (akurat moja zasługa w tym niewielka) z moim autorytetem od Obamy, biegania i samochodów. Gdy podzieliłem się wątpliwościami czy zakładać na nowy kibel nową białą deskę czy może tą charakterystyczną, starą i bardzo tytoniową. Autorytet jak to autorytet nawet w najbłahszej sprawie potrafi mądrze doradzić. „To postaw sobie pasjansa!” Eureka! - pomyślałem niczym Pitagoras w swej słynnej jaskini. Tyle tylko, że mój komputer Odra nie ma łindołsa. Będę musiał sobie poradzić inaczej. I wiem jak! Sięgnę po pomoc fachowca. 

Wszystko dzięki Krzysiowi. (Ale to nie on jest tym fachowcem.) Zawsze nam się chwalił, że ma wzrok jak Winetou. Nawet kiedyś robiliśmy zawody, kto lepiej widzi. Ja nie wygrałem, bo widzę tylko to, co chcę zobaczyć. Oczywiście wygrał Krzyś. Ale wczoraj nas naprawdę zaskoczył. Nie dość, że obrzydliwie późno, to jeszcze byliśmy mocno zrobieni. (MX był już po trzech colach!) I tak sobie idziemy, Krzyś coś gada, patrzy w inną stronę, ale nagle robi gwałtowny zwrot o 360 stopni i leci do lampy. „Zobaczcie, ale jaja! Znam jak schudnąć nie przyjmując nic do środka”. Małośmy się nie pokładli na Chmielnej ze śmiechu. Byłoby to tym bardziej zasadne, że Krzyś nam przerwał analizę tandetnego położenia płytek na Pasażu Wiecha. Zostawiliśmy płytki, zabraliśmy się za wróżkę. Próbowaliśmy robić foty, ale nie wychodziły. Ot, kolejne polskie przysłowie sprawdziło się w 100 proc. Naprawdę najciemniej było pod latarnią. I gdy już odchodziliśmy zasmuceni, znów wykazałem się szaleńczą brawurą. Skoro Mahomet nie może do góry, to góra niech zasuwa do Mahometa (to akurat perskie przysłowie). Postanowiłem zabrać ze sobą. Nie, nie lampę! Samą wróżkę. Oto i ona:



„Wróżenie z kart, kulą i z Tarota”. Pasjans przy takim zestawie to mały miki. „Porady zdrowotne, życiowe, miłosne, finansowe, dam naukę magii” czyli usługa kompleksowa. Tylko nie wiadomo, ile za godzinę. Tym bardziej, że trzecia na pewno nie jest gratis: „Ofert towarzyskich proszę nie składać”. A co się dziwicie: „Znam jak schudnąć nie przyjmując nic do środka.” No, nie ma nic za darmo. 

Postanowiłem, że zadzwonię do fachowca wieczorem. W sprawach wróżb rzecz jasna. Najpierw napuściłem dużo wody do wanny. Miała się przydać na za pół godziny. Ponieważ z własnej i nieprzymuszonej woli poszedłem śmignąć piątala. Śmignąć wbrew pozorom, w kontekście wydarzeń ostatnich tygodni, świetnie pasuje, bo bieganie zakończyło się ogólną katastrofą. Mimo, że żaden helikopter na łeb mi nie spadł. Piszę z premedytacją łeb, choć pani Ania Dziewit-Meller uznałaby to wyrażenie „za nazbyt kolokwialne”. Ale cóż, jam chłopak prosty i nie takie kolokwialne słowa znam i używam. 

Od dziś uważam, że o bieganiu to się najlepiej gada. Najpierw zesztywniała mi jedna noga, potem stałem się cholernie ociężały, być może przez to, że pierwej wrzuciłem w siebie wiaderko makaronu. (wątek dla upomianających się o życie wewnętrzne) Następnie dołączył ból drugiej nogi i kapitulacja płuc. Po dwudziestu minutach katorgi sam sobie zazdrościłem supermodnej rozrywki. Jakoś się doczłapałem do windy, marząc już o letniej wodzie z wanny. Pozbywszy się uprzednio zbędnych części garderoby, wparowałem do łazienki. Aż mnie cofnęło. Im bardziej patrzyłem, tym bardziej tej wody nie było!!! Zostały jeno ślady piany na ściankach wanny! Sprawdziłem korek - szczelny. Sprawdziłem zegarek - pół godziny - woda tak szybko nie paruje. Sprawdziłem resztę - z domu nic innego nie zginęło - znaczy się - wychodząc, drzwi dobrze zamknąłem. Jednym słowem: CZARY.

Napuściłem wodę raz jeszcze i szybko wskoczyłem do wanny. Postanowiłem do niej lepiej nie dzwonić. Kibel będzie bez deski.

10 komentarzy:

  1. :) "znam jak schudnac nie przyjmujac nic do srodka" to absolutny hit.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurczę, widzę, że właśnie straciłem jedną czytelniczkę.
    Ale za to pojawił się ktoś nowy:) No to bilans wychodzi na zero.
    Mam nadzieję, że panna Michalina jednak po trzech dniach zmartwychwstanie.

    OdpowiedzUsuń
  3. stary, rozwaliłeś mnie, leżę. najlepszy wpis

    OdpowiedzUsuń
  4. zarumieniłem się... będę musiał ochłonąć

    OdpowiedzUsuń
  5. no to ja Was rozwale, miałem racje, ze cos sie wydarzy:

    http://www.plotek.pl/plotek/1,78649,6359295.html

    i jeszcze:

    http://www.plotek.pl/plotek/1,78649,6363881,Chyra_rozpacza_po_Cieleckiej_.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Ty,Max, nie pisz mu tak, bo nie będzie pisał więcej

    OdpowiedzUsuń
  7. ja go mobilizuje przez pochwały. a Ty Koleżanko Biegaczko olałaś mój pomysł z pismem literackim. zły jestem. Libi - ale i tak nasz plan, żebyś młodemu przyłożył i powiedział, że to od Andrzeja to by były pierwsze strony Faktu

    OdpowiedzUsuń
  8. sikanie w metrze tez dobre. z drugiej strony nie rozumiem o co cale zamieszanie, ta Cielecka taka niepozorna, zreszta lata leca...:)

    OdpowiedzUsuń
  9. mala, szczapowata, pozmarszczkowana, koscista na buzi. mnie sie nie podoba, ja wole Marte Zmude Trzebiatowska, o!

    OdpowiedzUsuń