sobota, stycznia 24, 2009

Zsiadły Milk

Obywatel Milk zaliczony. Dupa bolała okropnie. Bo długi był strasznie. Ale nic, trzeba było się przemęczyć, by zobaczyć homoseksualną agitkę Geya van Santa. Film nazbyt demagogiczny, miejscami kiczowaty i trochę nudny. No i normalnemu widzowi cięko się utożsamiać z głównym bohaterem.

A chciałoby się pokibicować uciskanej i napiętnowanej klasie społecznej. Ale jak się patrzy na to z perspektywy ostatnich lat trzydziestu, to zapał mija. Niby na początku chcieli walczyć o wolnośc bzykania na legalu. Były marsze, przmowy, sam Milk wycierał sobie gębę Deklaracją Niepodległości, w której akurat nic o gejach nie było. Ale nikomu to jednak nie przeszkadzało. Milk wrzeszczał: „Gejów muszą reprezentować geje!” Bomba. Też jestem za tym. Bardzo bym tego chciał. W końcu w USA jest ich niecałe 4 proc. Gdyby taki był ich udział w życiu publicznym byłoby cudownie. Niestety, miłośnicy tolerancji sterroryzowali resztę społeczeństwa, uzyskując niewspółmierne  wpływy do swej liczebności. Przeszliśmy daleką drogę, od tolerancji, do obowiązku kochania kochających inaczej. Wystarczy dziś powiedzieć, że homoseksualizm to grzech i już lądujesz przed sądem, jak to miało miejsce w Szwecji. Mało tego, awangardowa na wskroś lewica szwedzka twardo żąda, by karać pastorów, którzy nie godzą się na dawanie tzw. „ślubów” gejom i lesbijkom i którzy nie wierzą, że z tych związków będą dzieci. Znając siłę szwedzkiej lewicy, niepokorni pastorzy będą lądować za kratami. Dlatego bardzo się cieszę z ocieplenia klimatu. Dni Skandynawii są już policzone.   

W filmie parę razy pojawia się sztandarowe hasło: „Nazywam się Harvey Milk i chcę was zwerbować”. Dziękuję, postoję. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz