Najpierw najważniejsze. Zmieniłem kobietę. Bat for Lashes zastąpiła Katie Melua. Cały czas jest ładnie. Pulpit ważna rzecz.
Nigdy nie byłem fanem demokracji. Ale już czas uznać ankietę za rozstrzygniętą. Jeden głos za częstym pisaniem, jeden głos za ciekawszym pisaniem, reszta chyba za pisaniem od czasu do czasu. Jak mówi przysłowie: vox populi, vox Dei.
Kolejny sukces na odcinku biegackim. Wczoraj moje kółko zostało pokonane w rekordowym tempie. 24,15. Wynik poprawiony prawie o minutę. Świetny przykład, że najlepiej biega się na wkurwie. Poza tym, kobieta mnie zmobilizowała. Trudno o inną reakcję, gdy ma się do niej słabość od dawna. Gdy przeczytałem: „z treningów pozostało mi też przekonanie, że zejść z maty można dopiero wtedy, kiedy już się mdleje. Trening to walka z własną słabością”, to już samo się biegło. Im bardziej nienawidzę tego biegania, tym lepsze wyniki się pojawiają. Dziwaczne.
podobnie jest ze squashem - im bardziej nie cierpię kogoś, z kim gram, tym lepiej się gra
OdpowiedzUsuńSquash - rozumiem, można komuś dowalić...z bieganiem na wkurwie (piękne określenie)to chyba trochę inaczej...mnie też się wtedy lepiej biega, po prostu cały ten "wkurw" w nogi idzie i smae niosą :-)
OdpowiedzUsuńnawet deszcz nie przeszkadza
OdpowiedzUsuńBieganie to jest dla dziewczyn i gejow
OdpowiedzUsuńAnonimowy, wstydzisz się nawet podpisać pod własnymi poglądami :-)))))))))))))))))))))))))))
OdpowiedzUsuńzdjęcie złe jest nowe
OdpowiedzUsuńA ja bym coś nowego przeczytała...
OdpowiedzUsuń