piątek, listopada 27, 2009

huzun pod rękę z saudade

Przeciwieństwa się przyciągają. Podobno. Czasem ma to tragiczne skutki, czasem błogosławione. Ta para jest dla siebie stworzona. Najpierw pojawiła się ona. Nieziemsko piękna, znająca swoją wartość, dumna, z przeszłością. Brakowało dla niej odpowiednika. Lata mijały i nic. Trzy, może cztery. Czas szybko leci. Aż pojawił się teraz. Pozostający na uboczu, choć widoczny. Wydawał się mało realny, bo przecież tak odległy. A jednak udało się. W ten sposób Stambuł dołączył do Lizbony.

Dlaczego one? Bo paradoksalnie wiele je łączy. Dwa krańce kontynentu. Dwa różne światy. Jak opisać ich wyjątkowość? Poprzez nieprzetłumaczalne saudade i huzun? Nostalgia, melancholia? To ma być kluczem do tych miejsc? To nie są chwilowe emocje, chwilowe uniesienia. Saudade i huzun to stany wpisane na stałe w egzystencję mieszkańców tych miejsc.

Saudade. Tęskonta za czymś co odeszło, a pewnie nigdy nawet nie było. Może tylko wyobrażenia o tym co mogłoby się wydarzyć. Przekonanie, że przeszłość jest lepsza od przyszłości. Przygnębienie, które jest pogodzeniem się z losem. A wszystko zanurzone w rytmach fado.

Huzun to także przygnębienie. Zawieszone między smutkiem a fizycznym bólem. „Stambuł nie traktuje huzun jak choroby, na którą jest lekarstwo, ani jak bólu, od którego trzeba się uwolnić. Cierpi z wyboru.” „Sugeruje utratę potrzeby walki ze starymi wartościami i obyczajami. Zachęca do poprzestania na małym, wychwala zalety harmonii, monotonii, pokory. Uczy cierpliwego znoszenia biedy i braku uczuć”.

Gdzie można tego doświadczyć? Ot, choćby w małej uliczce w dzień wyjazdu. Najbardziej ruchliwa ulica w mieście już się wyludniła a knajpianego gitarzystę słucha ledwie kilka osób. Wszystkie pieśni w niezrozumiałym języku wydają się pożegnalną dedykacją. Czasem bardziej wesołą, czasem mniej.

Lizbona zawieszona między kontynentem a oceanem. Bezkresną przestrzenią, która zaczyna się niemal na progach domów Alfamy. Stambuł wrzucony między pagórki dwóch kontynentów, przecięty Bosforem. Z jednej strony znajoma Europa, z drugiej tajemnicza i potężna Azja. Rozdarty między Wschodem a Zachodem. Mieszkańcy Stambułu tak samo obcy dla jednych i drugich. Nigdzie nie będący u siebie.

To są te dwa. Więcej na razie nie trzeba.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz